Już przed wielu laty wigilia św. Andrzeja obchodzona była w szczególny sposób, zwłaszcza na wsiach. W tę niezwykłą noc z 29 na 30 listopada panny zbierały się w domu jednej z nich, by wspólnie oddać się zabawie do białego rana. A miała ona na celu wywróżenie przyszłości, zwłaszcza tej związanej z zamążpójściem. Lanie wosku przez dziurkę od klucza, ustawianie butów (której pantofelek pierwszy przekroczy próg, ta pierwsza stanie na ślubnym kobiercu), karteczki chowane pod poduszki – pomysłom nie było końca. Dziś pewnie już niewiele osób wierzy w moc wróżb, jednak ich tradycja jest kontynuowana w wielu polskich domach oraz szkołach.